- Nie ma we mnie niczego niezwykłego. - Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc jego znużony głos. Rozglądał się dookoła, jakby próbując pojąć choć skrawek mocy znaczenia tak prostych rzeczy dla mnie. - Jestem... Normalny. I nie przeszkadza mi to.
- Normalność jest okej.
- Tylko okej.
- Mogę cię o coś zapytać, Michael? - Usiadłam na wilgotnej trawie, kładąc nogi wzdłuż asfaltu. Po chwili zastanowienia chłopak przyklapnął tuż obok.
- Pytaj o co chcesz. - Zamilkłam. Znałam sam przekaz, którego po raz pierwszy chyba nie potrafiłam ubrać w słowa.
- Dlaczego to lubisz?
- Lubię co? - Samochody przejeżdżały, a kierowcy nie zwracali na nas najmniejszej uwagi.
- Swoją potencjalną normalność.
- Nie powiedziałem, że ją lubię, jest tylko okej. Sama to tak nazwałaś.
- Ugh. - Wyłożyłam się wzdłuż ziemi, przenosząc wzrok na chmurzące się niebo.
- Colleen?
- Jesteś jeszcze trudniejszy niż w liceum.
- Staram się. - Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Chciałam coś powiedzieć, ale to Michael zaczął nową myśl. - To nie ja popełniłem samobójstwo.
- Zginęłam w wypadku.
- Oczywiście, Coll. - On również opadł w dół. - Chociaż prawdę mówiąc myślałem, że stać cie na więcej. Jakaś dramatyczna historia z gwałtem w tle?
- Jestem pisarką, nie psychopatką!
- Na jedno się składa.
Wtedy poczuliśmy jak kropelki wody muskają naszą skórę. Jeden z samochodów nie wycelował drogi, wjeżdżając w ogromną kałużę niedaleko przydrożnego lasu. Michael warknął jakieś przekleństwo pod nosem, na co ja zaczęłam się śmiać. Bez powodu. Bo byłam bardziej szalona, niż kiedykolwiek chciałam być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz